Usłyszeć jego bicie po raz kolejny __/\_^_/\_^_/\___________
Mając piętnaście lat, jestem podłączony do
aparatury podtrzymującej mnie przy życiu każdego cholernego dnia. Co dzień moja
krew pompowana jest do Berlińskiego serca, które filtruje ją i z powrotem
wprowadza do mojego ciała. Cały czas zastanawiam się czy dożyję jutra, czy
kiedykolwiek znajdzie się dawca, którego serce okaże się odpowiednie. Czasem
zapominam o swoim marnym losie i rysuję, czytam komiksy, które przynosi mi
pielęgniarz, gawędzę z nim na temat Comic Conu, albo odwiedzam Emmę, której
życie jest tak samo parszywe jak moje. Ciekawe, czy kiedykolwiek uda mi się
odhaczyć wszystkie punkty na mojej liście Unbucket…
Każdego dnia wyobrażam sobie jak wyglądałoby
moje życie bez Leo. Mój upierdliwy, idealny brat bliźniak jest wszędzie. W
każdej chwili czuję się przytłoczona jego blaskiem, zniesmaczona jego
popularnością, zdenerwowana jego pyszałkowatością i niedojrzałością. Za każdym
razem, kiedy rzuca mi kolejne wyzwanie mam ochotę go udusić, jednak chęć
utarcia mu nosa wygrywa i pomimo, że najchętniej odwróciłabym się i odeszła w
drugą stronę, postanawiam podjąć się zakładu. Czy to się kiedykolwiek zmieni?!
Oj, zmieni się. Drugie bicie serca to książka, która przybliża czytelnikom tematykę
transplantacji – kwestię trudną i dla niektórych ciężką do zaakceptowania.
Poprzez zręczne przedstawienie historii Jonny’ego, autorka pokrótce opowiada o
warunkach towarzyszących pacjentom czekającym na swoją kolej, o procedurach
związanych z transplantacją oraz o emocjach targających rodzinami
poszkodowanych i tych, którzy otrzymują drugą szansę. Wplecenie tych wszystkich
informacji w fabułę, która nie wykracza poza granice powieści młodzieżowych,
jednak niesie ze sobą ważne przesłanie było nie lada czynem, a Tamsyn Murray
dokonała tego w niesamowitym stylu.
Moim zdaniem książka skupia się na dwóch
istotnych kwestiach związanych z dawstwem organów. Z jednej strony, oczami i sercem
Jonny’ego poznajemy wątpliwości, narastające pytania, lęk i jednocześnie radość
osoby, która otrzymała drugą szansę. Ciekawość przeobrażająca się w obsesję na
punkcie dawcy jest rzeczą naturalną, z która zmaga się większość osób po
przeszczepach. Utajenie informacji o tożsamości dawcy jest standardową
procedurą, przez co szukanie bocznej furtki w celu znalezienia jakichkolwiek
danych jest naturalnym odruchem, którego skutków nie sposób zahamować.
Z drugiej strony, z perspektywy Niamh
poznajemy szczegóły życia „po” tragicznych w skutkach wydarzeniach. Cierpienie,
poczucie straty, wyrzuty sumienia i zastanawianie się „co by było gdyby…” stają
się bańką mydlaną, w której uwięzieni są ludzie pozbawieni czegoś lub kogoś w
nieoczekiwany sposób. Nawet po śmierci, dziewczyna żyje w cieniu wiecznej
chwały osoby zmarłej, którą opłakują
wszyscy. Zadziwiające i odrażające następstwa tragedii, po której nawet
najdalsi i nic nieznaczący ludzie stają się największymi przyjaciółmi zmarłych,
są rzeczą naturalną, która w moim przypadku wywoływała odruch wymiotny…
Poruszanie trudnych tematów w powieściach
młodzieżowych ostatnio stało się swego rodzaju trendem, za którym idą nie tylko
debiutujący autorzy, ale również tzw. starzy wyjadacze. Czy jest w tym coś
złego? Nie, jeśli zachowa się odpowiedni dystans i odda rzeczywistość. W
porównaniu z Szukam Cię, Zoe, książka
Tamsyn Murray nie ukazuje aż tak bolesnej prawdy. Jednak niepowtarzalny klimat
stworzony przez autorkę sprawia, że Drugie
bicie serca staje się historią, dzięki której mnóstwo młodych osób
zastanowi się nad swoim zachowaniem i nad kwestią dania komuś drugiej szansy na
życie.
Za książkę dziękuję portalowi: