Psie harce w pięciu wydaniach.
Przyszedłem
na świat jako ulubiony szczeniak mojej psiej Mamy (i nie tylko, ale od tego
wszystko się zaczęło). Razem z Prędkim, Siostrą i Głodkiem dorastaliśmy nad
rzeką, dopóki ludzie z pętlami nie zawieźli nas do Zagrody. Tam opiekowała się
nami Seniora, której byłem największym pupilkiem. Niestety w Zagrodzie również
nie spędziłem zbyt wiele czasu, bo dziwni ludzie zabrali nas do chłodnej Sali,
w której ukłuli mnie igłą i zacząłem śnić o bieganiu z Mamą, pieszczotach
Seniory, Coco i Zagrodzie.
Obudziłem
się jako inny szczeniak… Nie wiedziałem co się dzieje, dopóki nie wyszedłem ze
swojej nowej Norki i nie zobaczyłem, że tym razem od świata dzieli mnie drut.
Po jakimś czasie mężczyzna, który się nami opiekował wypuścił nas na trawę, a
ja skorzystałem z okazji i uciekłem. Po krótkim spacerze trafiłem na
ciężarówkę. Podszedł do mnie mężczyzna, który zaczął nazywać mnie Koleżką. Mogę
być Koleżką, pomyślałem. Wsadził mnie na przód ciężarówki i pojechaliśmy przed
siebie. Myślałem, że jestem wolny, dopóki nie zamknął mnie w samochodzie i nie
poszedł do budynku, który śmierdział nawet gorzej niż chłodna sala. Słońce
nagrzewało samochód, nie miałem wody i świeżego powietrza. Pamiętam, że
pomyślałem sobie o mojej wolności, której nie będzie mi dane zaznać…
Nagle usłyszałem
huk i kilka kamyczków uderzyło mnie w łebek. Pojawiła się jakaś kobieta, która
od razu wzięła mnie na ręce i dała mi pić. Zabrała mnie do innego samochodu, w
którym wiał przyjemny chłodek i całą drogę spędziłem na jej kolanach. Właśnie
wtedy poznałem mojego chłopca, który nazwał mnie Baileyem. Towarzyszyłem
Ethanowi w każdej chwili, oprócz dni, kiedy chodził do Szkoły. Byliśmy
nierozłączni! Zabierał mnie na farmę, gdzie poznałem dziewczynkę, Błyskawicę i
czarnego kocura (z którym nie miałem ochoty zawszeć znajomości po tym jak mnie
potraktował…). Wracaliśmy do domu i znowu jeździliśmy na farmę. I tak było do
czasu, aż przyszła na mnie pora. Tym razem wiedziałem, że już nie odrodzę się
jako inny szczeniak, ponieważ wypełniłem swoją misję i towarzyszyłem mojemu
chłopcu.
…. A jednak!
Tylko, że tym razem ktoś zrobił mi wstrętny żart i byłem dziewczynką! Mój nowy
Pan nazwał mnie Ellie i zabieram mnie ze sobą do pracy. Całe dnie bawiliśmy się
w Szukaj i Pokaż, a za każdym razem kiedy udało mi się kogoś znaleźć,
dostawałem nagrodę od Jakoba. Teraz wiedziałem na pewno, że to będzie moje
ostatnie wcielenie, ponieważ jako pies policyjny wypełniłem swoje zadanie na
tym świecie. Więc kiedy przyszła na mnie pora, znowu pomyślałem o moim chłopcu
i zasnąłem.
A później
obudziłem się po raz kolejny! To nie miało żadnego sensu. Jako Ellie uratowałem
mnóstwo ludzi i wypełniłem swój psi obowiązek mieszkając z chłopcem. A teraz
co? Co takiego miałoby tłumaczyć moje ponowne odrodzenie się?
Był sobie
pies
to książka, która funduje niesamowitą huśtawkę emocji. Towarzysząc psiemu
bohaterowi przez wszystkie jego wcielenia, patrzymy na świat oczami
bezbronnych, wiernych, kochających czworonogów, które skazane są na naszą
łaskę. Zaśmiewamy się do łez, płaczemy ze smutku, zgrzytamy zębami ze złości i
trwamy w zadumie nad nową perspektywą, z jakiej mogliśmy spojrzeć na życie.
Wcielając się w role psa, możemy zrozumieć wiele odruchów, za pomocą których
nasi czworonożni przyjaciele próbują się z nami komunikować. Otwieramy oczy na
ich krzywdę i często marny los, który fundują im ludzie. Książka W. Bruce’a Camerona to jednocześnie
encyklopedia psiej wiedzy i najbardziej wzruszająca powieść na świecie, która
sprawia, że zaczynamy doceniać to co mamy. A przywiązanie, którym jesteśmy w
stanie obdarzyć naszych towarzyszy przeradza się w prawdziwą miłość.
Zapraszam na nową odsłonę Favouread:
www.facebook.com/Favouread
www.instagram.com/Favouread
www.facebook.com/Favouread
www.instagram.com/Favouread
20 komentarze
SkomentujNie czytałam jeszcze ale jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Uwielbiam tę książkę <3! Jest cudowna!
OdpowiedzDzisiaj właśnie ją skończyłam i co tu dużo mówić: była świetna!
OdpowiedzŚwiat widziany oczami psa, który nie przywiązuje wagi do wewnętrznego wyglądu człowieka, ale reaguje na wszelkiego rodzaju emocje, uczucia, pragnie ciepłego domu i miłości, to wspaniała lekcja, jaką autor mógł udzielić czytelnikowi ♥
Obsession With Books
Świetna książka, która zaimponowała mi pomysłem na narrację i fabułę. Poruszająca, nietuzinkowa, godna polecenia. Zgadzam się z Twoją opinią.
OdpowiedzBędę musiała przeczytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzPrzeczytaj jeśli tylko będziesz miała okazję! Książka jest przepiękna!
OdpowiedzJa również :)
OdpowiedzNie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak pokochała psiego bohatera książkowego!
Nic dodać, nic ująć ;)
OdpowiedzCieszę się, że Tobie również przypadła do gustu!
OdpowiedzKoniecznie ;)
OdpowiedzRewelacyjnie czytało mi się tę książkę, dzieciom też się bardzo podobała, wzruszająca opowieść. :)
OdpowiedzBookendorfina
Uwielbiam tą historię :)
OdpowiedzMnie książka wzruszyła do łez :D, a jednocześnie pokochałam tą historię, tak uroczego pieska jakim jest Bailey :D
OdpowiedzKsiązka jeszcze przede mną, ale ma tyle pozytywnych opinii, że na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzNie czytałam tej książki, ale napisanie takiej historii, to prawdziwe wyzwanie. Podziwiam autora za coś takiego.
OdpowiedzBardzo chcę przeczytać.
pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na nową recenzję. :) http://polecam-goodbook.blogspot.com/2017/03/firstlife-pierwsze-zycie-recenzja.html
Fakt, że książka nadaje się dla czytelników w każdym wieku jest dodatkowym atutem ;)
OdpowiedzNie jesteś sama ;)
OdpowiedzJa również płakałam... (i to nie raz!) :)
OdpowiedzNie zawiedziesz się!
OdpowiedzMyślę, że największym wyzwaniem było "zrzucenie" człowieczego wcielenia i przestawienie się na bardzo prostolinijne i naiwne postrzeganie świata ;)
Odpowiedz