Coraz bliżej święta, coraz bliżej....
Nieustający tłok, gwar i szał zakupów. Miliony list: kupić,
zrobić, ugotować, upiec, posprzątać, ogarnąć…
itd. Choinka, ozdoby, kompot, rodzina, mróz i śnieg, to rzeczy, z
którymi większość z nas kojarzy święta. A co by było gdyby tak odwrócić świat
do góry nogami i jeść kolację wigilijną w trzydziestostopniowym upale siedząc w
cieniu palm i popijając schłodzonego szampana?
Bea,
pięćdziesięciotrzyletnia właścicielka Kuchni Reservoir Street w Australii, w
niczym nie przypominająca przeciętnej kobiety w podobnym wieku, na co dzień zmaga
się z demonami przeszłości. Cierpienie, odrzucenie i samotność, to nieodłączni
towarzysze jej życia. Po śmierci męża, kobieta po raz kolejny zostaje sama.
Pomimo przyjaciół otaczających ją ze wszystkich stron, Bea traci to na czym od
zawsze zależało jej najbardziej ‒ rodzinę. Starając się połączyć prowadzenie
lokalnej kawiarenki, walkę z przeciwnościami losu i nieodłączne towarzystwo
bolesnych wspomnień, traci poczucie radości nadchodzących świąt, które po raz
pierwszy ma spędzić jako wdowa. Wszystko zmienia się wraz z niespodziewaną
wyprawą na drugi koniec świata, w którą postanawia wybrać się ze swoją
dojrzewająca wnuczką ‒ Florą. Malownicza Szkocja, świąteczny, zaśnieżony
Edynburg ‒ miejsca, o których słyszała tyle cudownych historii są również miejscami,
które do dzisiaj budzą lęk i przywołują falę nieznośnego cierpienia. Czy
najlepszym sposobem na zmierzenie się z największymi lękami jest stawienie im
czoła? Czy kruche serce po przejściach jest w stanie znieść tyle wrażeń i
emocji jednocześnie? Czy święta w końcu odzyskają swój urok?
Kolejna
banalna historia miłosna osadzona w zimowej scenerii. Z tym, że zamiast dużej
dawki romantyzmu oraz przenikającego do szpiku kości grudniowego zimna, Amanda
Prowse funduje nam gorycz złamanego serca w australijskich upałach.
Zaskakujące? Intrygujące? To jeszcze nic.
Zgrabnie
operując językiem, autorka (a właściwie tłumaczka) pozwala nam przeżywać całą
historię wraz z jej bohaterami. Zaledwie trzysta stron kryje w sobie tony
śmiechu, morze łez, ocean wzruszeń i ból złamanego serca, nieporównywalny z
żadnym innym. Towarzysząc Bei, byłam w stanie utożsamić się z jej najskrytszymi
pragnieniami i lękami. Śmiałam się, kiedy była szczęśliwa, martwiłam, kiedy
pogrążała się w smutku i płakałam, kiedy na nowo odnajdywała sens życia. Nawet
nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało mi wielu emocji, które
powróciły do mnie niczym bumerang podczas czytania tej książki. Przeplatając
chwile radości z najgorszymi momentami w życiu, pisarka prezentuje nam niemałą
huśtawkę emocji. Jedyne, czego mi brakowało, to moment, który wyciśnie
wszystkie łzy napływające do moich oczu. Pomimo wielu zaskoczeń i wzruszeń, nie
znalazłam odpowiedniej chwili na całkowite poddanie się emocjom.
To
jednak nie przeszkodziło mi w zachwyceniu się książką, dlatego polecam ją
każdemu, komu w tym zwariowanym okresie przedświątecznym brakuje odrobiny
spokoju i relaksu. Jest to historia doskonała dla każdego niezależnie od
pogody, nastroju czy okoliczności. Wszyscy potrzebują odrobiny miłości i
ciepła, zwłaszcza podczas świąt. Taką właśnie bliskość i radość zapewnia Amanda
Prowse w Świątecznej kafejce.
Moja ocena: 7/10
Czy Wy również czekacie na to czym zaskoczą Was święta w tym roku? Macie zamiar sięgnąć po Świąteczną kafejkę? A może znacie inne zimowe historie, które każdy powinien poznać?
25 komentarze
SkomentujZ jednej strony brzmi dosyć banalnie. Z drugiej strony te emocje, o których piszesz przyciągają mnie do tej książki. Muszę się zastanowić.
OdpowiedzCzytając ją potrafiłam jednocześnie śmiać się i mieć ochotę wypłakać się za wszystkie czasy! Do dzisiaj nie wiem, jak udało mi się to połączyć. Polecam :)
OdpowiedzUwielbiam takie historie :) Jestem zdecydowanie na tak!
OdpowiedzRzadko sięgam po takie książki. Oczywiście bardzo lubię, gdy autor skupia się na emocjach bohaterów, ale często trafiam na książki, które w ten sposób potrafią mnie zirytować zamiast zachwycić.
OdpowiedzPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com/
Widzę, że też zwróciłaś uwagę na emocjonalny charakter książki. Naprawdę mocno przeżywałam to spotkanie po latach, dałam się też ponieść fali wydarzeń, ale i własnych wspomnień.
OdpowiedzWiem co masz na myśli! Najgorsze są książki, które świetnie się zapowiadają, a z każdą przeczytaną stroną twoja mina rzednie i aż nie chce ci się dalej czytać...
OdpowiedzTo chyba największa zaleta tej książki :) trudno było pozostać obojętnym na TAKIE uczucia!
OdpowiedzMój egzemplarz czeka już na półeczce, lecz zostawiam go typowo na święta. Mam nadzieję, że będzie naprawdę ciepłą i miłą lekturą :)
OdpowiedzJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i tak jak ja, natrafisz na moment, od którego nie będziesz w stanie oderwać się od tej książeczki ;)
OdpowiedzNie cierpię świąt i nie tknę tej książki, brr.
OdpowiedzNie zmuszam :) ale myślę, że warto, chociażby po to, żeby się przekonać, że nie wszyscy ludzie traktują święta tak jak my, Polacy :)
OdpowiedzTo już druga pozytywna opinia na temat tej książki, jaką udało mi się przeczytać. Szczerze mówiąc, to jestem tej książki ciekawa zwłaszcza, że oferuje nam urozmaicony wachlarz uczuć i emocji, a to sobie w książkach cenię. Na pewno przeczytam!
OdpowiedzPozdrawiam!
bookmania46.blogspot.com
Polecam! Zresztą, myślę, że nie tylko ja. Inna? Na pewno. Warta przeczytania? Jak najbardziej! ;)
OdpowiedzKiedy nadchodza święta lubie przeczytać w ten czas świąteczne książki, aby jeszcze bardziej wejść w klimat. Niestety tej nie czytałam i raczej w te święta juz sie nie uda, ale moze na kolejne? Ja czytam obecnie''Garśc piernikow szczypta miłości'' bardzo świąteczna i piekna, pozdrawiam :) i zapraszam rowniez do mnie;)
Odpowiedz(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Dziękuję za rekomendację, z pewnością zerknę i może uda mi się ją przeczytać w najbliższym czasie :)
OdpowiedzCzytanie o australijskich upałach w grudniowe noce? To chyba zakrawa już na masochizm :D
OdpowiedzPlanuję przeczytać, ale pewnie nie uda się w tym roku.
Pozdrawiam,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Warto! Co prawda bez masochizmu ale z kilkoma innymi fantastycznymi dziwactwami ;)
OdpowiedzWe mnie może aż tyle emocji nie wzbudziła, ale przyjemnie spędziłam przy niej czas. Troszkę za ckliwie było, szczególnie na końcu, ale mimo to całość jest rzeczywiście bardzo ciepła i podnosząca na duchu :)
OdpowiedzKsiążka już czeka na spotkanie, uśmiecha się kusząco z półki do mnie, emocjonujące czytanie przede mną. :)
OdpowiedzJa czasem lubię takie ckliwości więc w tym przypadku zupełnie mi to nie przeszkadzało :) ale wiem co masz na myśli!
OdpowiedzMam nadzieję, że spodoba Ci się tak bardzo jak mnie! ;)
OdpowiedzNa pewno za rok na święta sprawię sobie tę książeczkę :). Ciekawi mnie ta historia, no i oczywiście oczarowała mnie okładka :).
OdpowiedzKoniecznie ;)
OdpowiedzTylko nie jestem pewna czy trzeba ją czytać akurat w okresie świątecznym, ponieważ ten Australijski klimat miesza w głowie ;)
Kocham święta :)! Czyli książka dla mnie :)
Odpowiedzhttp://zaczytanazlosnica.blogspot.com/
Zdecydowanie! Mam nadzieję, że urzeknie Cię świąteczna atmosfera słonecznej Australii! ;)
Odpowiedz